Little India
Singapur czy nie ,Hindusi zawsze mają swój balagan
Typowa jadłodajnia, zamiast na liściach bananowych,jedzenie jest na specjalnym papierze/ zawsze to ekologia/
Typowe zabudowania z Kerali
Reklamy malowania rąk henna
Sklepy ze sztuczną bogatą biżuterią
Mural i reklama
Tu już wróciłam do siebie, na tackach- durian/ góra/ i Jack fruit.Nareszcie spróbowałam duriana, ani nie jestem nim zachwycona ani obrzydzona
Chinatown - wejście do centrum handlowego oczywiście
Pyszne chińskie jedzonka
I tłumy je pałaszujace
To budynki najwiekszych krwiopijcow świata- największe banki
Hotel ten będzie jeszcze w wielu odsłonach
Atrakcyjna dekoracja i zabawa dla dzieci , oczywiście w olbrzymim centrum handlowym nad zatoką
A to najbardziej chyba znany element Singapuru- ogród nad zatoką, jutro się tam wybieram, wstęp kosztuje 30dol
Budynek muzeum nauki o sztuce
Jeszcze raz hotel i durian
Ponizej zaczyna się pokaz laserowy
Jako że Singapur to mieszanka wielu narodów Azji ,jest też dzielnica Hinduska- Little India.
Tam właśnie sie wybrałam, od Chinatown jest to trzy przystanki metra.Cena biletu metra zależna jezt od odległości, te trzy przystanki kosztowały 1,6 ,po metrze nie oceniłabym tak wspaniale Singapuru.Jedna kasa po bilety- długa kolejka, automaty co prawda są , ale trzeba mieć odpowiednie pieniadze żeby kupić bilet, kartą płatniczą nie przyjmuje.
Dzielnica Hinduska , to prawie sami Hindusi z południa, bo bardzo ciemni.Oczywiście biedniejsza i mniej ciekawa niż Chinatown.
Wieczorem znowu wybrałam się nad zatokę i ogladałam wszystko z drugiej strony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz