Dziś przeleciałam z Borneo na wyspę Penang, a konkretnie do miejscowości George Town.
Jadąc autobusem z lotniska już mi było żal Borneo.Tam można powiedzieć ,że cisza i spokój w porównaniu z tym ulem.
Drogi zakorkowane kompletnie, same wieżowce.
Mam hotel w centrum starówki na ulicy Lebuh Chulia.
Starówka George Town wpisana jest na listę dziedzictwa Unesco.
Zobaczę co to za cudo.
nie wolno kraść i przewozić durianow- naklejka w autobusie
Starówka
Świątynia chińska
a tu buddyjska, tylko normalnie jest zdjęcie Dalejlamy - a tu jest jakiś lokalny
Meczet kapitana Kelinga
a tu hindusi
tu znowu Chińczycy
Bankomaty dla zmarłych
Symbole zapewniającej powodzenie
Kościół Św Jerzego
Zabytkowy City Hall
najprzyjemniej jest nad morzem , przynajmniej trochę chłodniej
Tu chyba nikt nie gotuje w domu
Dzielnica Little India
znowu mały meczecik
Stary budynek straży pożarnej
ponizej świątynia Sri Maha Mariamman
Miasto zostało założone przez Anglików w 1786r.
Okazuje się że jest to drugie największe miasto w Malezji.
Jest to konglomerat wielokulturowy , widziałam świątynie muzułmańskie, chińskie ,indyjskie ,buddyjskie i katolickie.
Na ulicach wszędzie street food- małe jadłodajnie też wielu kuchni narodowych.
Wszystko ładnie , pięknie, ale jest strasznie gorąco, duży ruch samochodowy , brak chodników, kierowcy jeżdżą jak szaleni .
A starówka jest bardzo zniszczona i zaniedbana.
Nie czuję się tu dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz